czwartek, 12 listopada 2009

Niecodzienni Mistrzowie (1): "Prince" Naseem Hamed


Od historii jednego z najlepszych i najbarwniejszych bokserów rozpoczynam cykl pt. Niecodzienni Mistrzowie. W każdą środę prezentował będę sylwetkę jednego sportowca, który przeszedł do annałów sportu. Czas poznać wspaniałych, wybitnych, nietuzinkowych, czyli jedynych w swoim rodzaju mistrzów sportu...

"Prince" Naseem Hamed

Jest zima roku 1974. W angielskim Sheffield przychodzi na świat maleńkie dziecko, którego rodzicami są emigranci z Jemenu. Tak rozpoczyna się historia jednej z najbarwniejszych postaci światowego sportu, popularnego Księcia, który na ring wchodził jak król, tańczył jak gwiazda, nokautował rywali i wracał do domu z szerokim uśmiechem na twarzy.

Legendy głoszą, że „Prince” został wypatrzony przez trenera Brendana Ingle, gdy bronił się przed zgrają dzieciaków. Ingle zaoferował Naseemowi treningi i w ten sposób został jego pierwszym trenerem. W karierze amatorskiej przegrał zaledwie kilka walk, a mając 18 lat zaliczył debiut zawodowy w kategorii super muszej, nokautując Rickiego Bearda w drugiej rundzie. Kolejni przeciwnicy nie byli dla niego większym problemem, wygrywał bezdyskusyjnie. W 1995 roku stanął do walki o pas Mistrza Świata WBO w wadze piórkowej i znokautował w 6 rundzie Walijczyka Stevea Robinsona. Pierwsza walka w obronie mistrzowskiego pasa trwała zaledwie 45 sekund. „Prince” znokautował Saida Lawale i był to jeden z najszybszych nokautów w historii walk o mistrzostwo. W następnej walce Hamed po raz pierwszy znalazł się na deskach. W pierwszej rundzie trafił go Daniel Alicea, ale „Prince” się pozbierał i juz w następnej odsłonie znokautował Portorykańczyka. W 1997 Hamed zdobył pas mistrzowski federacji IBF. Tym razem znokautował Kelleya, choć sam trzykrotnie był liczony! W tej walce po raz pierwszy został zmuszony do odstąpienia od swojego stylu boksowania  z opuszczonymi rękami, tańcząc i prowokując rywala. Starcie, które odbyło się w Madison Square Garden, zostało uznane za jedno z najbardziej niesamowitych w historii! W 1998 roku dwukrotnie bronił pasa WBO. Pokonał przez nokaut Vasqueza oraz po dwunastorundowym pojedynku rodaka Waynea McCullougha. Po tej walce Hamed pożegnał się z wieloletnim trenerem i wychowawcą Brendanem Ingle. W 1999 roku pokonał w kontrowersyjnych okolicznościach Cesara Soto. „Prince” w jednej z rund powalił Soto, tyle że w iście zapaśniczym stylu. Wielu sugerowało, że powinien zostać za to zachowanie zdyskwalifikowany, tak się jednak nie stało. W ten sposób Naseem dołożył do swojego dorobku trzeci pas mistrzowski federacji WBC. Później przyszedł czas na walkę która załamała karierę Hameda. W ringu stanął Marco Antonio Barrera i pokonał niepokonanego dotąd mistrza. Walka trwała 12 rund, a Barrera świetnie rozpracował taktycznie rywala. Walcząc na dystans stopniowo punktował Hameda. „Prince” nie był aktywny, czekał na jeden jedyny cios, ale się nie doczekał i pierwsza porażka stała się faktem. Ostatni raz na ringu pojawił się 18 maja 2002 roku. Wymęczył zwycięstwo i zawiesił karierę twierdząc, że chce więcej czasu poświęcić rodzinie.
W zawodowej karierze wygrał 36 walk, w tym 31 przed czasem. Przegrał zaledwie raz. Bilety na jego walki rozchodziły się natychmiastowo. Nikt w tej kategorii wagowej nie przyciągał tak widzów jak on. Na ring był wnoszony w lektyce, albo wjeżdżał samochodem marki Cadillac. Raz przybierał królewskie insygnia, a innym razem ubierał maskę w stylu Halloween. W ringu prezentował niepowtarzalny, efekciarski styl. Nabijał się z rywali, ośmieszał ich i w końcu miażdżył potężnym ciosem. Poza ringiem nie było inaczej. Kiedyś na lotnisku Heathrow spotkał mistrza świata Chrisa Eubanka i nie omieszkał przypomnieć mu kto jest dłużej mistrzem świata... Taki był „Prince” Naseem Hamed. W styczniu bieżącego roku pojawiły się informacje, że nie wyklucza możliwości powrotu na ring…

P.S. Zapraszam do obejrzenia filmików z walk Hameda w okienku YouTube po prawej stronie!!!