sobota, 27 lutego 2010

Krótko i na temat: Blamaż krakowian na starcie rundy wiosennej Ekstraklasy



Nie mają powodu do radości krakowscy kibice piłki nożnej. Tyczy się to zarówno fanów z Reymonta, jak i tych z drugiej strony Błoń. Cracovia przegrała w dniu wczorajszym mecz z Legią 1:2, a Wisła nie odczarowała stadionu w Bełchatowie i uległa GKS-owi 0:1.

Wszystko we wczorajszym meczu Cracovii wskazywało, że trzy punkty pozostaną na Suchych Stawach, gdzie w rundzie wiosennej rozgrywane będą "domowe" mecze obydwu krakowskich drużyn. Nie dość, że Cracovia prowadziła 1:0 po golu Pawlusińskiego, to jeszcze z boiska wyleciał Dickson Choto. Podwójna przewaga nie była jednak w stanie zapewnić "Pasom" nawet jednego punktu. W dwie minuty legioniści nie tylko odrobili straty, ale jeszcze ustalili wynik. Porażka tylko i wyłącznie na własne życzenie. Zapowiada się ciężki bój o przetrwanie. Wydaje się, że cała wiara w magicznej osobie Oresta Lenczyka.

Podobnie spisała się w dniu dzisiejszym Wisła. Rozbita kontuzjami "Biała Gwiazda", wyglądała w Bełchatowie jak zbieranina kopaczy, a nie główny faworyt do zdobycia tytułu mistrza Polski. Świetnie spisał się przymierzany do Wisły Dawid Nowak, który mógł strzelić o wiele więcej, niż jedną bramkę. Może warto było w kończącym się okienku transferowym, wysupłać grubą kasę na tego zawodnika... Z nowych nabytków Wisły ciekawie zaprezentował się Demba Baa. Nic ciekawego, poza jednym strzałem, nie pokazał natomiast Hristov, który jednak odbył z krakowską drużyna dopiero jeden trening. W obozie Wisły mogą mieć tylko nadzieję, że dojdzie do skutku transfer Makinwy i szybko wrócą do zdrowia Małecki, Brożek i Garguła. Wisła nadal znajduje się na fotelu lidera. Druga w tabeli jest Legia, która traci do Białej Gwiazdy już tylko 2 punkty...