sobota, 24 kwietnia 2010

"Stara Dama" stoi nad przepaścią


31 kolejka Bundesligi, sezonu 2008/2009. Hertha Berlin wygrywa z VFL Bochum 2:0 i traci do liderującego w tabeli Wolfsburga jeden punkt. Klub z Brandenburgii jest największą niespodzianką rozgrywek i ma spore szanse na zdobycie mistrzowskiej patery. Na tym samym etapie obecnego sezonu, Hertha nadal zachowuje status największej niespodzianki, tyle tylko, że „in minus”. Jedynie cud może sprawić, że klub ze stolicy Niemiec utrzyma się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Szczególnie przykry jest fakt, że niechlubnym udziałowcem takiego stanu rzeczy jest nasz rodak, Artur Wichniarek. Polak postanowił po raz drugi wejść do tej samej rzeki, czego jak wszem i wobec wiadomo, robić nie wolno. Efekt jest wręcz dramatyczny, 27 spotkań w obecnym sezonie i tylko jedna bramka, zdobyta w Lidze Europa. Przypominam, że jest to ten sam piłkarz, który w sezonie 2008/2009 strzelił 14 bramek i był gwiazdą Arminii Bielefeld. W obecnym sezonie, Wichniarek znajduje się na przeciwległym biegunie. „Król Artur” (już bez berła i korony?) znalazł się na samym dnie notowania piłkarzy, którzy regularnie grali w rundzie jesiennej, a w niedawnym zestawieniu najgorszych transferów kończącego się sezonu był na szóstym miejscu. Widać w drużynie Herthy brak takiego zawodnika, jakim był Woronin. Pod jego nieobecność, nie ma człowieka, który na swoje barki wziął by odpowiedzialność za strzelanie bramek. Raffael czy Ramos, którzy mają stanowić o sile ataku Herthy, to jednak piłkarze innego kalibru. W przerwie został sprowadzony wiekowy Gekas, ale i on, chociaż waleczny, nie daje rady. Z wielkim żalem włodarze „Starej Damy” spoglądają w kierunku Amsterdamu, gdzie świetnie radzi sobie Pantelic, który w Berlinie miał notorycznie problemy z dyscypliną. Serb zdobył w barwach Ajaxu 20 bramek w 36 spotkaniach obecnego sezonu. Nie bez znaczenia jest odejście z drużyny Josipa Simunica, który był opoką defensywy berlińczyków. Po pozbyciu się filarów drużyny, odpowiedzialność miała spocząć na Kacarze, Raffaelu, czy też doświadczonym Friedrichu. Ci jednak nie unieśli ciężaru, jaki na nich spoczywał. Choć Hertha prezentujecie nienajgorszą grę, to brakuje jej skuteczności, a proste błędy w defensywie powodują, że piłkarze ze stolicy Niemiec najczęściej przegrywają różnicą jednej bramki. Na pocieszenie dla nas pozostaje postawa Łukasza Piszczka, który przyzwoicie prezentuje się w każdym meczu i jest pewnym punktem drużyny.

Kibice Herthy już dawno stracili cierpliwość do piłkarzy, często wyrażając to w agresywny sposób. „Stara Dama” traci do pozycji gwarantującej grę w barażach pięć punktów. Do końca rozgrywek pozostały trzy kolejki. Wszystko wskazuje na to, że złość fanów sięgnie zenitu w dniu dzisiejszym. Jeśli Hertha przegra z walczącym o mistrzostwo Schalke, nie będzie już dla niej realnego ratunku. Jeśli wygra, sytuacja wcale nie ulegnie dużemu polepszeniu. W perspektywie pozostaną mecze z Bayerem Leverkusen oraz Bayernem Monachium…