czwartek, 6 maja 2010

"Miszcz Polski"


Dziwnie, w ostatnim czasie zgasło we mnie zainteresowanie polską Ekstraklasą. Wszyscy mówią, że walka o tytuł między Wisłą a Lechem nabiera rumieńców. Ja jednak nie mogę się odżegnać od stwierdzenia, że to nie są rumieńce, a jedynie ohydne wypieki.

„Kolejarz” zbliżył się do „Białej Gwiazdy”, na jeden punkt i niby wszystko do ostatniej kolejki będzie wyglądało fantastycznie. Będzie walka, będą emocje. Po prostu „miód i malina” dla zranionego serca polskiego kibica.

Nie daj się jednak drogi kibicu zwieść. To raczej Wisła się cofa, a już na pewno stoi w miejscu, niż Lech się zbliża. Wcale nie będzie pięknie i emocjonująco. Będzie tak jak do tej pory, nudno i ponuro. Kolejny „hit” Legia- Wisła, nie przyniesie oczekiwanych emocji. Lepiej sobie nie robić nadziei, bo jak wiadomo, można się srogo zawieść. Z resztą sami zawodnicy nie chcą nam robić nadziei.  Świadczą o tym wypowiedzi zarówno wiślaków, jak i legionistów. Jedni i drudzy zapowiadają brzydki mecz i twarda walkę o 3 punkty.

- Nie można tak jednoznacznie określić jak to będzie wyglądać. Sądzę, że nastawimy się na grę rozsądną- mówi Boguski.

„Rozsądna grę”, należy odczytywać jako, nie spodziewajcie się, że będzie lepiej, niż w meczu Wisła- Lech. Ja rozumiem, że są takie mecze w których nie gra się ładnie, coś nie idzie, ale żeby przed meczem nastawiać się na to, że mecz będzie nieładny. Tego nie jestem w stanie zrozumieć. Piłka to gra, która z zasady ma bawić, a piłkarze to przecież gladiatorzy naszych czasów, którzy grają dla sławy, pieniędzy i ku uciesze kibiców. Wiedzą o tym na zachodzie, ba, wiedzą nawet w niższych polskich ligach, gdzie często za darmo, dla przyjemności, piłkarze oddają serce za swoją drużynę. Zawodnicy z Ekstraklasy albo o tym zapomnieli albo… już sam nie wiem jak to można wytłumaczyć, że od naszej ligowej piłki wieje taką nuda i nędzą. To jakiś absurd, że ludzie którzy zarabiają takie pieniądze, nie są w stanie dać z siebie wszystkiego, by zadowolić kibica. „Tylko zwycięstwo”. „Grać na całego i walczyć do upadłego”. Te hasła zdają się być zapomniane, a z trybun za nic nie docierają do piłkarzy.

Na koniec prośba. Udowodnijcie mi drodzy ligowcy, że się mylę. Że te wszystkie słowa, są nie na miejscu. Bym musiał uderzyć się w pierś i to wszystko odszczekać. Pokażcie mi serce do walki i udowodnijcie, że zasługujecie na zarobki, które otrzymujecie. Niech wyjdą rumieńce!