Jop w akcji
Dobiega końca najbardziej intensywna końcówka sezonu ekstraklasy ostatnich lat. Intensywna, nie tylko z uwagi na zwiększoną ilość spotkań, ale również ze względu na to co dzieje się na piłkarskich boiskach.
Siedem kolejek rozegranych w niecały miesiąc, to na pewno przybliża nas do europejskich standardów. Jak się okazuje, polscy piłkarze, podobno nieprzyzwyczajeni do takiej intensywności, byli w stanie grać na dobrym poziomie, a już na pewno nie gorszym niż wtedy, gdy swoje mecze rozgrywali raz w tygodniu. To pokazuje, że naszych rodzimych graczy stać na więcej, niż tylko 30 spotkań w ciągu sezonu. Powstają nowe stadiony i może warto by je zapełniać częściej, niż raz na tydzień. To z pewnością podniosłoby atrakcyjność rozgrywek i na pewno lepiej przygotowałoby piłkarzy na walkę w europejskich pucharach.
Wracając do poziomu gry w Ekstraklasie, liczby pokazują, że nie jest w tym aspekcie najgorzej. W ostatnich trzech kolejkach padało średnio 2,5 bramki na mecz. Nie jest to wynik zniewalający, ale zdecydowanie można go uznać za dobry. Co ciekawe, na cztery ostatnie kolejki tylko dwukrotnie padł wynik bezbramkowy. Kibice mieli okazję obejrzeć wiele ciekawych spotkań. Świetny mecz rozegrano w Chorzowie, gdzie Ruch pokonał Legię w bezpośredniej walce o europejskie puchary. Chorzowianie wytrzymują walkę z najlepszymi, potwierdzając tym samym, że są największą niespodzianką obecnego sezonu. Jeśli już jesteśmy przy Legii, na uwagę zasługuję postawę Jana Muchy. Słowak toczył heroiczne boje, nie tylko w meczu z Ruchem, ale także z krakowską Wisłą. Swoją postawą udowadnia, pełen profesjonalizm. Niestety w pojedynkę nie jest w stanie wygrać z nikim. Zawodnik, który odchodzi z Legii, dostaje lukratywny kontrakt zagraniczny, prezentuje się lepiej, niż koledzy z drużyny, którzy nie mogą być pewni swojej przyszłości w klubie. Potwierdził to właśnie wspomniany mecz z Wisłą, w którym obudził się Paweł Brożek. Trzy bramki popularnego „Brozia”, były okrasą meczu Legii z Wisłą przy ulicy Łazienkowskiej. Po porażce z Koroną Kielce, wydawało się, że to właśnie Brożek wstawił Wisłę, we właściwy bieg. Swoje punkty pewnie zbierał Lech i to się opłaciło. W ostatniej kolejce, którą śmiało można nazwać hitem sezonu, Wisła w kuriozalnych okolicznościach straciła pierwszeństwo w tabeli. Lech w ostatnich minutach wywalczył zwycięstwo z Ruchem 2:1, a Wisła straciła 3 punkty, za sprawą fatalnej interwencji Mariusza Jopa. Jeszcze kilkanaście minut wcześniej Lech przegrywał i to Wisła mogła się cieszyć z mistrzostwa Polski. Trzeba przyznać, że emocji i zmian scenariusza w ostatniej kolejce nie brakowało. Swoje święto przeżywają kibice Cracovii, która nie tylko pokrzyżowała plany największemu rywalowi, Wiśle, ale również zapewniła sobie utrzymanie i wspomogła zaprzyjaźnionego Lecha. W dole tabeli nie ustaje zażarta walka. Będąca w dramatycznej sytuacji, Arka Gdynia wygrała dwa ostatnie spotkania i jest na najlepszej drodze do pozostania w ligowej stawce. W ostatniej kolejce pokonała bezpośredniego konkurenta w walce o utrzymanie, Piast Gliwice. Dzięki temu w dole tabeli mieliśmy, podobnie jak na górze, przetasowanie. Ostatnie miejsce okupuje Odra, która przegrała z nienajlepiej spisującym się w tej rundzie Śląskiem, aż 2:4. Wydaje się że Wodzisławianie i Piast są głównymi kandydatami do spadku. Jak się okazuje, po raz kolejny karty może rozdawać Cracovia, która w ostatniej kolejce zmierzy się z Piastem. Zwycięstwo „Pasów” może pomóc kolejnemu „przyjacielowi”, Arce Gdynia. Odrę Wodzisław czeka natomiast arcytrudne spotkanie z krakowską Wisłą.
Końcówka obecnego sezonu, jest jedną z ciekawszych w ostatnich latach. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, a najlepszą informacją, jest fakt, iż to jeszcze nie koniec emocji. Do końca rozgrywek pozostała nam jeszcze jedna kolejka. Czyżby czekały nas kolejne zmiany scenariusza?
Dobiega końca najbardziej intensywna końcówka sezonu ekstraklasy ostatnich lat. Intensywna, nie tylko z uwagi na zwiększoną ilość spotkań, ale również ze względu na to co dzieje się na piłkarskich boiskach.
Siedem kolejek rozegranych w niecały miesiąc, to na pewno przybliża nas do europejskich standardów. Jak się okazuje, polscy piłkarze, podobno nieprzyzwyczajeni do takiej intensywności, byli w stanie grać na dobrym poziomie, a już na pewno nie gorszym niż wtedy, gdy swoje mecze rozgrywali raz w tygodniu. To pokazuje, że naszych rodzimych graczy stać na więcej, niż tylko 30 spotkań w ciągu sezonu. Powstają nowe stadiony i może warto by je zapełniać częściej, niż raz na tydzień. To z pewnością podniosłoby atrakcyjność rozgrywek i na pewno lepiej przygotowałoby piłkarzy na walkę w europejskich pucharach.
Wracając do poziomu gry w Ekstraklasie, liczby pokazują, że nie jest w tym aspekcie najgorzej. W ostatnich trzech kolejkach padało średnio 2,5 bramki na mecz. Nie jest to wynik zniewalający, ale zdecydowanie można go uznać za dobry. Co ciekawe, na cztery ostatnie kolejki tylko dwukrotnie padł wynik bezbramkowy. Kibice mieli okazję obejrzeć wiele ciekawych spotkań. Świetny mecz rozegrano w Chorzowie, gdzie Ruch pokonał Legię w bezpośredniej walce o europejskie puchary. Chorzowianie wytrzymują walkę z najlepszymi, potwierdzając tym samym, że są największą niespodzianką obecnego sezonu. Jeśli już jesteśmy przy Legii, na uwagę zasługuję postawę Jana Muchy. Słowak toczył heroiczne boje, nie tylko w meczu z Ruchem, ale także z krakowską Wisłą. Swoją postawą udowadnia, pełen profesjonalizm. Niestety w pojedynkę nie jest w stanie wygrać z nikim. Zawodnik, który odchodzi z Legii, dostaje lukratywny kontrakt zagraniczny, prezentuje się lepiej, niż koledzy z drużyny, którzy nie mogą być pewni swojej przyszłości w klubie. Potwierdził to właśnie wspomniany mecz z Wisłą, w którym obudził się Paweł Brożek. Trzy bramki popularnego „Brozia”, były okrasą meczu Legii z Wisłą przy ulicy Łazienkowskiej. Po porażce z Koroną Kielce, wydawało się, że to właśnie Brożek wstawił Wisłę, we właściwy bieg. Swoje punkty pewnie zbierał Lech i to się opłaciło. W ostatniej kolejce, którą śmiało można nazwać hitem sezonu, Wisła w kuriozalnych okolicznościach straciła pierwszeństwo w tabeli. Lech w ostatnich minutach wywalczył zwycięstwo z Ruchem 2:1, a Wisła straciła 3 punkty, za sprawą fatalnej interwencji Mariusza Jopa. Jeszcze kilkanaście minut wcześniej Lech przegrywał i to Wisła mogła się cieszyć z mistrzostwa Polski. Trzeba przyznać, że emocji i zmian scenariusza w ostatniej kolejce nie brakowało. Swoje święto przeżywają kibice Cracovii, która nie tylko pokrzyżowała plany największemu rywalowi, Wiśle, ale również zapewniła sobie utrzymanie i wspomogła zaprzyjaźnionego Lecha. W dole tabeli nie ustaje zażarta walka. Będąca w dramatycznej sytuacji, Arka Gdynia wygrała dwa ostatnie spotkania i jest na najlepszej drodze do pozostania w ligowej stawce. W ostatniej kolejce pokonała bezpośredniego konkurenta w walce o utrzymanie, Piast Gliwice. Dzięki temu w dole tabeli mieliśmy, podobnie jak na górze, przetasowanie. Ostatnie miejsce okupuje Odra, która przegrała z nienajlepiej spisującym się w tej rundzie Śląskiem, aż 2:4. Wydaje się że Wodzisławianie i Piast są głównymi kandydatami do spadku. Jak się okazuje, po raz kolejny karty może rozdawać Cracovia, która w ostatniej kolejce zmierzy się z Piastem. Zwycięstwo „Pasów” może pomóc kolejnemu „przyjacielowi”, Arce Gdynia. Odrę Wodzisław czeka natomiast arcytrudne spotkanie z krakowską Wisłą.
Końcówka obecnego sezonu, jest jedną z ciekawszych w ostatnich latach. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, a najlepszą informacją, jest fakt, iż to jeszcze nie koniec emocji. Do końca rozgrywek pozostała nam jeszcze jedna kolejka. Czyżby czekały nas kolejne zmiany scenariusza?